,,Dziś widziałem Janusza Korczaka,
Jak szedł z dziećmi w ostatnim pochodzie,
A dzieci były czyściutko ubrane,
Jak na spacer niedzielny w ogrodzie. (…)
Janusz Korczak szedł prosto na przodzie
Z gołą głową – z oczami bez lęku,
Za kieszeń trzymało go dziecko,
Dwoje małych sam trzymał na ręku.
Ktoś doleciał – papier miał w dłoni,
Coś tłumaczył i wrzeszczał nerwowo,
– Pan może wrócić…jest kartka od Brandta,
Korczak niemo potrząsnął głową.
Nawet wiele im nie tłumaczył,
Tym, co przyszli z łaską niemiecką,
Jakże włożyć w te głowy bezduszne,
Co znaczy samo zostawić dziecko…(…)”

—Władysław Szlengel

6 sierpnia 1942 (według innych źródeł 5 sierpnia), do Domu Sierot przy Śliskiej w Warszawie wtargnęli funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii, policji żydowskiej oraz Ukraińcy wypędzając doktora Korczaka, jego asystentów oraz żydowskie sieroty na Umschlagplatz. Milczący pochód przeszedł ulicami warszawskiego getta. Transport ruszył do obozu zagłady Treblinka. Jest wysoce prawdopodobne, że schorowany Janusz Korczak i część dzieci skonali w bydlęcych wagonach w drodze do Treblinki. W środku wagonów wysypanych wapnem, w których śmierdziało chlorem, stłoczeni ludzie po prostu dusili się z braku świeżego powietrza. Co stało się z tymi, którzy przeżyli transport? Zostali zabici strzałem w tył głowy w lazarecie lub zagazowani spalinami w komorach gazowych Treblinki.
Symboliczny kamień ku czci Janusza Korczaka i dzieci znajduje się na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Treblinka.

Ostatnią drogę Janusza Korczaka i dzieci starano się odtworzyć na podstawie relacji z książki Joanny Iwaszkiewicz ,,Wtedy kwitły forsycje. Pamięci dzieci – ofiar Holocaustu”.

Zdjęcie: kadr z filmu ”Korczak” w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Leave a Comment